tag:blogger.com,1999:blog-58584824776364425182024-02-06T18:36:54.253-08:00To nie kilometry dzielą ludzi, lecz obojętność.miszuuuowskihttp://www.blogger.com/profile/11650173241455332240noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-5858482477636442518.post-23856645610802777012011-05-02T13:15:00.001-07:002011-05-02T13:15:18.660-07:00MOJE.Widzisz.;] Moje.xddmiszuuuowskihttp://www.blogger.com/profile/11650173241455332240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5858482477636442518.post-6575489535159594962011-03-25T06:31:00.000-07:002011-04-12T03:13:55.885-07:00Drugi rozdział.<blockquote><span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">"Bo to co dla mnie miało sens, odeszło razem z Tobą"</span></blockquote><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><span class="Apple-style-span" style="color: white;"><br />
</span></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><span class="Apple-style-span" style="color: white;"><br />
</span></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Przez moment panowała cisza, a zaraz potem podniósł się gwar. Brzmiało to tak, jakby do sali wleciał rój trzmieli. Każdy podniesionym szeptem zwracał się z pytaniem do najbliższego sąsiada, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, a jednocześnie nie uronić słówka z zapowiadającego się skandalu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Pierwszy odezwał się Jean-Louis. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Kim pan jest? - zapytał podejrzliwie. - Nie znam pana.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nazywam się Milo Caine. Jestem Anglikiem. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Znacie się? Czy to, co mówi, jest prawdą?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Malarz odwrócił się do Angèlique. Anglik też utkwił w niej wzrok, jakby próbował wejrzeć w jej duszę. Parsknęła z rozbawieniem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Ależ skąd. W życiu go nie widziałam. To chyba wariat, a z całą pewnością wszedł bez karty wstępu. Czemu go po prostu nie wyprosisz? - Wzięła narzeczonego za pod rękę i uśmiechnęła się do niego. - Wszyscy czekają, pokrój tort.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Oczywiście, oczywiście. - Odwórcił się tyłem do człowieka, który przedstawił się jako Milo Caine, i wbił nóż w paradne ciasto. Najbliższe otoczenie zareagowało wesołymi oklaskami, ale atmosfera jakby opadła. Goście czuli się lekko zawiedzenie - skandalu nie było.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Po odkrojeniu pierwszego kawałka Jena-Louis zanurzył palce w dekoracji z lodów i filuternie podsunął go Angèlique do ust. Roześmiała się i patrząc mu zalotnie w oczy, zaczęła zlizywać lody.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Może powinien pan obejrzeć to.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Znowu ten Anglik. Jean-Louis ze złością odwrócił się, by przywołać obsługę. Chciał się go jak najszybciej pozbyć, lecz nagle wstrzymał się na widok wyciągniętej w jego stronę fotografii. Było to czarno-białe powiększenie zdjęcia,wykonanego być może w atelier, przedstawiającego dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę. Mężczyzna obejmował kobietę w talii, spoglądając na nią z wyrazem zaborczej dumy, ona natomiast patrzyła w stronę kamery. Uśmiechała się, ale bez szczególnej radości, jakby pokrywając nią podenerowanie. Mężczyzną tym było Milo Caine, a kobietą niezaprzeczalnie... Angèlique.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - I jeszcze to...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nim oboje zdążyli zareagować, Caine pokazał im wycinek z gazety, również z fotografią. Ponieważ Jean-Louis po niego nie sięgnął, Caine wypuścił wycinek z ręki, który spadł na tort. Potem zaczął wyjmować z kieszeni mniejsze zdjęcia, tym razem zwykłe, kolorowe; na wszystkich był on i Angèlique. Było ich tak dużo, że rzucane po kolei pokryły całą słodką paletę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> W porywie gniewu Jean-Louis podniósł nóż i przebił nim biało-czarną fotografię. Nóż zagłębił się w cieście i zadrżał.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Co to jest?! - Malarz spojrzał na Angèlique.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Może przeszlibyśmy gdzieś w ustronniejsze miejsce, żeby to wyjaśnić - zasugerował szybko Caine, uprzedzając jej odpowiedź.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Jean-Louis rozłożył szeroko ręce i nagle zrobił się bardzo fracuski.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jak pan śmie -odezwał się niskim, wzgardliwym tonem - przychodzić i mówić takiej rzeczy w takiej chwili? Uważa pan, że w ogóle ma dla mnie znaczenie fakt, że się kiedyś znaliście? Angèlique jest...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie jest. - Głos Caine'a, zimny i ostry, przeciął jego gniewną tyradę i momentalnie go uciszył. - Nie jest żadną Angèlique Castet ani nawet w pełni Francuzką. Jej matka jest Angielką, a ona sama naprawdę nazywa się Paige Chandos. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Obaj mężczyźni patrzyli na nią, lecz nie była tego świadoma. Ze zdumieniem wpatrywała się w zdjęcia. Powoli sięgnęła po jedno z nich, żeby przyjrzeć mu się z bliska. Musiało być zrobione jakiś czas temu, ponieważ jej twarz miała na nim młodzieńczy, niewinny wyraz.Zrobiono je zapewne na eleganckim przyjęcium o czym świadczyć mogła koronkowa wieczorowa suknia, w jaką była ubrana. Obok niej stał, nie dotykając jej, Milo Caine w ciemnym wieczorowym garnituże. Uśmiechał się, podczas gdy ona sama wydawała się znowu nieco spięta.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nagle wypuściła fotografię z rąk, jakby ją parzyła, i przytuliła się do Jeana-Louisa.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie rozumiem... - powiedziała z rozpaczą w głosie. - Skąd te zdjęcia? Nie znam tego człowieka.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Ależ... - spojrzał na nią z niedowierzaniem i zaskoczeniem. - Musisz go znać.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Podniosła ku niemu napiętą twarz.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie, mówię przecież. To jakiś trik. Spraw, żeby sobie poszedł. Spław go.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Jean-Louis odwrócił się. Czując w sobie przypływ rycerskich uczuć, gotował się do wojny. Anglik jednak wyprostował się i natężył. Był wyższy, miał szerokie bary, a w oczach wyraz, który każdemu kazałby się mocno zastanowić. Nagle malarz przypomniał sobie, że wśród gości jest kilku dziennikarzy a także zamożne, wpływowe osoby, których znajomość mogła się okazać niezbędna w jego dalszej karierze. Karczemna scena w publicznym miejscu byłaby dla niego bardzo niekorzystna, zwłaszcza gdyby w tym, co mówił Caine, była szczypta prawdy, i gdyby przegrał, wychodząc na durnia.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czy możemy porozmawiać na osobności? - zasugerował ponownie Caine. - Powiedzmy w biurze restauracji? O, tam... - pokazał ręką i najbliżej stojący, dusząc się z ciekawości, rozstąpili się, by mogli przejść.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Machnąwszy ze złością, Jean-Louis wziął Angèlique za rękę i ruszył przed siebie. Anglik pozbierał zdjęcia i poszedł za nimi.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Kierownik restauracji zaczął protestować, lecz gdy zobaczył, jacy są zdenerwowani, wzruszył ramionami i zostawił ich samych. Nie zamknął jednak dobrze drzwi za sobą, co widząc Caine uśmiechnął się leciutko, domknął je i na moment oparł się o nie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Co to ma być? - Jean_louis ze złością podniósł głos. - O co panu chodzi?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Caine wyprostował się i wsunął ręce do kieszeni. - Chcę - powiedział, patrząc ponuro na Angèlique - żeby Paige przyznała, że byliśmy zaręczeni. I proszę o wyjaśnienie. Chcę zwyczajnie wiedzieć, dlaczego zniknęła. Skąd jej przyszło do głowy odsunąć się od rodziny, przyjaciół... i ode mnie. - Nie podniósł głosu, ale po raz pierwszy był on podszyty emocją. Angèlique miała świadomość, że za twardą, chłodną maską, jaką przybrał, kryje się prawdziwe piekło.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Pan jest w błędzie - powiedziała stanowczo. - My się nie znamy. Myli mnie pan z kimś bardzo do mnie podobnym.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nikt, kto obejrzy te zdjęcia, nie będzie miał najmniejszych wątpliwości, że to ty.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie prawda! Tamta dziewczyna jest młoda, dużo młodsza ode mnie. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> -Robiono je jakis czas temu, zanim uciekłaś. Dlaczego? Dlaczego odeszłaś? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Podszedł do niej bliżej. Widziała, że wsunięte do kieszeni ręce zaciskają się w pięści. Przestraszona wyrazem jego oczu cofnęła się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Powtarzam panu, jest pan w błędzie. Nazywam się Angèlique Castet i jestem Francuzką. Proszę zapytać się Jean-Louisa, on panu powie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Jej narzeczonego mogłoby jednak równie dobrze nie być z nimi, gdyż Caine najzupełniej go ignorował. Wyciągnął rękę i chwycił ją za ramię. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nietrudno to udowodnić, tak i inaczej.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W jaki sposób? - wtrącił ostro Jena-Louis.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Paige Chandos ma znak szczególny - okrągłą bliznę po upadku z roweru w dzieciństwie - na lewym ramieniu, o tu... - Błyskawicznym ruchem przyciągnął ją do siebie i ściągnął rękaw sukienki.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Angèlique krzyknęła przerażona i Jean-Louis spontanicznie rzucił się odciągać Caine'a, lecz nagle obaj popatrzyli na jej ramię. Anglik pierwszy odzyskał równowagę. Zaśmiał się ochryple.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - No, no, ale sprytne. - Przenikliwym spojrzeniem poszukał jej oczu. - Biedronka. Śliczna, okrąglutka biedroneczka. Ciekawe, kiedy sobie zrobiłaś ten tatuaż.?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> W odpowiedzi wyręczył ją Jean-Louis.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zawszę go miała. Od kiedy się znamy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To znaczy jak długo? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Kilka miesięcy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> -Paige Chandos zniknęła ponad roku temu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Angèlique oswobodziła rękę i wciągnęła rękaw.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie jestem kobietą, którą pan znał - powiedziała niecierpliwie. - Trzeba być wariatem, żeby coś takiego wymyślić. Powtarzam: nie znam pana i nigdy w życiu się nie spotkaliśmy. Czemu po prostu pan sobie nie pójdzie, nie zostawi nas w spokoju?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie jesteś zatem Paige Chandos, tak?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Ile razy mam to jeszcze powtórzyć? Mówiłam już, kim jestem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W takim razie nie będziesz zapewne przeciwna temu, żebyśmy sprawdzili odciski palców.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Moje?!</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A czyjeż by? Ich nie można pomylić ani... sfałszować. Zanim zdążyła się odezwać, rozległo się pukanie i do gabinetu wszedł właściciel galerii.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Panie Lenèe - powiedział zniecierpliwionym tonem - szuka pana pewna amerykańska milionerka. Jest zdecydowana zamówić u pana portret. Stawia jednak warunek, że musiałby ją pan malować już, przed jej powrotem do Stanów.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Mon Dieu! - Zdenerwowany malarz potarł czoło. - Że też właśnie dziś musimy rozstrzygać taki problem. - Odwrócił się szybko do Angèlique. - Załatw to. Nie obchodzi mnie, czy w przeszłości znałaś go, czy nie. Po prostu ustalcie, co i jak.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Ruszył w stronę drzwi, lecz chwuciła go za rękę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Poczekaj! Nie zostawiaj mnie samej.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Wyrwał się zniecierpliwiony.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Za drzwiami są ponad dwie setki ludzi. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, po prostu krzycz.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie. Idę z tobą.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nie udało się jej jednak wyjść, gdyż Caine zamknął jej rękę w uśckisku silnym jak okowy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nic z tego. Jesteś mi dłużna sporo wyjaśnień.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Domknął drzwi, oparł się o nie i dopiero wtedy puścił ją. Angèlique roztarła nadgarstek.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Co to za zabawa? - rzuciła niepewnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Caine poruszył brwiami.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Skoro już, Paige, jesteśmy sami, chciałbym cię zapytać o to samo.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie nazywaj mnie tak. To nie jest moje imię.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> W przypływie gniewu szybko zbliżył się do niej.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Skończy z tym! Doskonale wiesz, kim jesteś i, do diabła, wiesz również dobrze, że obiecałaś wyjść za mnie... Czemu tak postąpiłaś? No, dlaczego? - Podniosła ręce do głowy, żeby nie słyszeć pytań, ale złapał ją za nadgarski i oderwał dłonie od uszu. - Zdajesz sobie sprawę, jakiego zamętu narobiłaś? Jak można tak zniknąć bez słowa i to na tydzień przed ślubem! Szukaliśmy cię po całym kraju, ale znaleźliśmy jedynie samochód, pusty. Myślałem, że coś ci...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Przestań.! Nie krzycz tak głośno, bo rozboli mnie głowa. Zawsze mnie boli, kiedy ktoś na mnie pokrzykuje.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Puścił jej ręce, więc znowu podniosła je do skroni. Z zamkniętymi oczami oparła się o ścianę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Coś ci jest? - zapytał wstrzemięźliwie - Chcesz może wody? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie, nie, dziękuję. Zaraz mi przejdzie, muszę tylko mieć spokój.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Patrzył na nią badawczo.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Często miewasz bóle głowy?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Teraz już nie. Tylko czasami w nocu... - Urwała uświadamiając sobie, że się zwierza. - Nie ma o czym mówić. Ot, złe sny.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A co ci się śni? - Pochylił się nad nią.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Pytasz o czym śnię? - Spojrzała na niego i parsknąła ironicznie. - Ty chyba jesteś wariatem, Angliku.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Ja? Możliwe. - Nagle przeszedł na angielski. - Mam przy sobie twój paszport. Chcesz go zobaczyć?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Na sekundę ich spojrzenia spotkały się, po czym Angèlique błyskawicznie odwróciła wzrok.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie rozumiem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Rozumiesz, rozumiesz... - Wyjął z kieszeni paszport w czerwonej okładce, otworzył go i pokazał zdjęcie. - Robione kilka tygodni przed twoim zniknięciem. Było ci potrzebne, ponieważ planowaliśmy wyjazd do Ameryki na nasz miodowy miesiąc.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Przez cały czas mówił po angielsku, lecz nie reagowała, dopóki nie podał jej paszportu. Powoli wzięła go i spojrzała na zdjęcie. Na twarzy sfotografowanej dziewczyny nie było uśmiech, raczej wyraz niechęci.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zauważ, że opis pasuje jak ulał. Wymieniono nawet znak szczególny, czyli bliznę na ramieniu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie umiem czytać po angielsku.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Brednie! Do licha, Paige, skończ z tym idiotycznym udawaniem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Chciał chwycić ją za rękę, lecz rzuciła paszport i odwróciła się plecami.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie! Proszę! My się nie znamy... Proszę, niech mi pan da spokój.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zatrzymał się i powstrzymał gniew, widząc, jaka jest rozstrojona. Przechodząc znowu na francuski, powiedział:</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Musisz jednak przestać kłamać.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie kłamię.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> W jego oczach ponownie pojawiła się złość. Z trudem zapanował nad sobą.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - No dobrze. Zatem powiedz mi, kim jesteś.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Już mówiłam.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Znam jedynie imię i nazwisko, które mi podałaś. Chcę jedynie, żebyś teraz opowiedziała o sobie. Gdzie się urodziłaś. Ile masz lat? Coś o rodzinie, o swojej pracy, o wszystkim.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A niby, po co miałabym o Tym mówić?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Żeby mnie przekonać, że się mylę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie mam obowiązku o niczym cię przekonywać - wybuchnęła. - Sam wymyśliłeś te wszystkie insynuacje. Nie. Niby z takiej racji mam się przed tobą spowiadać?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A z takiej, że jeśli tego nie zrobisz, nie odczepię się, nie dam ci spokoju, aż w końcu przyznasz, że jesteś Paige Chandos. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Mówił bardzo spokojnie, ale w teonie jego głosu brzmiała pogróżka. Angèlique patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, po czym wzruszyła ramionami.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Wspaniale. Mam dwadzieścia trzy lata i pochodzę z Normandii.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Naprawdę? A dokładniej?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Z Lisieux.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Znam je dobrze. Gdzie mieszkasz?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Teraz już tam nie mieszkam. Tam się tylko urodziłam.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Ale na pewno je znasz. Gdzie mieszkałaś? Niedaleko katedry?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zadał pytanie swobodnie, lecz wpatrywał się w nią tak intensywnie, że było to aż podejrzane.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Pokręciła głową.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie wiem. Wyprowadziliśmy się stamtąd, kiedy byłam bardzo mała. Chyba... Nic nie pamiętam.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie wracałaś w swoje rodzinne strony?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - O czym myślisz, kiedy mówisz: ,,my'? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Ściągnęła brwi.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chyba o rodzinie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chyba? Nie na pewno?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Oczywiście, że na pewno - odparła zirytowana. - O rodzinie, o moich rodzicach.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Gdzie oni teraz są? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> W jej przepięknych oczach pojawił się spłoszony wyraz.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie żyją. Tak... nie żyją.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A inni? Masz jakichś braci, siostry? Ciotki? Wujków?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Powoli pokręciła głową.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nikogo. Nie mogę sobie przypom...- Urwała, podnosząc wyżej głowę. - Mam tylko Jenana-Louisa. Wychodzę za niego za mąż.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Rozumiem. - Czoło Caine'a przecięła głęboka zmarszczka. - Gdzie mieszkasz? Z Jeanem-Louisem?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie - zaakcentowała wyniośle. - Mam własne lokum.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Caine rozluźnił się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chodziłaś do szkoły tutaj, w Paryżu?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Tak. - Miał wrażenie, że z ochotą podchwyciła sugestię. - Owszem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Do której? W jakiej dzielnicy?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Do różnych. - Zaczęła nerwowo chodzić po pokoju.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Podaj nazwy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie pamiętam. - Odwróciła się do niego ze złością.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zejdź mi z drogi. Wracam na przyjęcie. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nie odsunął się jednak od drzwi.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Musisz pamiętać nazwy szkół, do których chodziłaś.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie pamiętam! - krzyknęła i znowu przyłożyła rękę do głowy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W porządku. Opowiedz mi w takim razie o swojej pracy. Co robisz?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Tym razem nie zawahała się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Pracuję w Le Martin Pucheur.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Co to jest?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Duża restauracja z dansingiem na placu Wiktora Hugo.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jesteś hostessą na dansingach? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Wyglądała na zaskoczoną.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie, kelnerką. To właśnie tam poznałam Jeana-Louisa. Przychodził do nas malować.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Rozumiem, jak długo tam pracujesz? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Lekko wzruszyła ramionami.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Dziesięć... jedenaście miesięcy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A przedtem?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Szu...kałam pracy. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Długo?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie... nie jestem pewna. Kilka tygodni. Po... - Załamał się jej głos.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Tak? Po? Po czym?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Po chorobie - powiedziała powoli, znowu dotykając głowy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Byłaś chora? - spytał łagodnie, prawie szeptem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Tak. Powiedziano, że przeżyłam wypadek.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Kto ci to mówił?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W szpitalu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie pamiętasz?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie. Nie pamiętam. - Wyprostowała się nagle, zirytowana. - Powiedziałam Ci wszystko, co chciałeś wiedzieć. A teraz zostaw mnie. I tak popsułeś mi przyjęcie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jeszcze jedno. - Wyjął z kieszeni wycinek z gazety. - Chciałbym ci to przeczytać.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Szybkim ruchem odebrała wycinek, rzuciła na niego okiem i natychmiasy mu go zwróciła.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To po angielsku. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Bez komentarza wyjął gazetę z jej rąk i spojrzał na nią. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W takim razie ci przetłumaczę - powiedział, ale nawet nie spojrzał na tekst. - Jest informacja o naszych zaręcznach. Piszą tutaj, że nasze małżeństwo przypieczętuje trwającą już dwa wieki wspólnotę interesów naszych rodzin. Filmą Caine & Chandos kieruje ostatnio Milo Caine, w prostej linii potomek jednego z jej założycieli. - Zerknął na nią, żeby się upewnić, czy zrozumiała, że chodzi o jego osobę. Na jej twarzy malował się wyraz absolutnego znudzenia, ale jakby mu to najzupełniej odpowiadało, ciągnął dalej: - Połowa majątku należy jednak do rodziny Chandos. Po śmierci George'a Chandosa w 1983 roku jej udziały przeszły w kobiece ręce. Jego córka poślubiła Francuza, lecz małżeństwo zakończyło się rozwodem. W rezultacie właścicielką całości rodzinnych udziałów w firmie została wnuczka, panna Paige Chandos.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Złożył wycinek i spojrzał na nią wyczekująco, ale Angèlique okazała kompletny brak zainteresowania. Skrzywiła się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Dlaczego mi o tym mówisz? Trochę dziwne jak na zaręczynowe ogłoszenie. Wasze angielskie kroniki towarzyskie w prasie muszą być bardzo nudne.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To się ukazało nie w kronice towarzyskiej, ale w dodatku biznesowym.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Roześmiała się i rzuciła mu ironiczne spojrzenie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A więc tym były twoje zaręczyny, zwykłą umową kontraktową. Ale można to zrozumieć. We Francji w bogatych sferach też się zawiera małżeństwa dla interesu... Nic dziwnego, że tak bardzo ci zależy na odnalezieniu narzeczonej, strasznie cię musi drażnić, że nie masz jeszcze w ręku kontroli nad całą firmą.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A więc tak to sobie wyobrażasz... - powiedział, nie spuszczając z niej oczu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Leciutko wzruszyła ramionami.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To chyba nieważne, co sobie wyobrażam. Jestem dla ciebie nikim.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Przeciwnie. Znaczysz dla mnie bardzo wiele. - Jego głos był ciepły, stanowczy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jak to możliwe, skoro nigdy przedtem mnie nie widziałeś? - spytała kąśliwie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Caine, nie zwracając na to uwagi, mówił dalej:</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czy to dlatego uciekłaś? Myślałaś, że zależało mi nie na tobie, a na firmie? Bardziej już nie możesz się mylić, Paige. Zależy mi na tobie, i to bardzo.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Powoli podniosła wzrok i uśmiechnęła się drwiąco.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zawsze mi się wydawało, że Anglicy to zimne ryby. Teraz już wiem dlaczego. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zacisnęła usta.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie wydaje mi się, żeby kara, którą obmyśliłaś, była współmierna do mojej winy, zwłaszcza że ta wina jest w ogóle wytworem twojej fantazji, Paige.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Pociemniały jej oczy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie nazywaj mnie tak. Tracisz czas. Nie jestem osobą, której szukasz. Mylisz się. Ile razy mam to jeszcze powtórzyć?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Wciąż się jeszcze spieracie?! - Do gabinetu wszedł Jean-Louis.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czy czyta pan po angielsku, monsieur Lenèe? - zapytał Caine, a kiedy nie doczekał się odpowiedzi, wręczył malarzowi wycinek. Przeczytawszy go, Jean-Louis dosłownie zbaraniał.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chce pan powiedzieć, że ta kobieta to Angèlique?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jestem tego pewien.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jeśli to, co on mówi, jest prawdą, to byłabyś bogata, chèrie. Czy ta... - zerknął na wycinek - Paige Chandos jest bogata?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Bardzo.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Przez chwilę nad czymś myślał.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Angèlique, czy to możliwe, żebyś była tą kobietą?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W żadnym wypadku.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Pytałem ją o pochodzenie - przerwał Caine - ale wszysto się jej miesza. Powiedziała, że przeżyła wypadek. Wygląda na to, że niewiele pamięta z tego, co było przedtem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To prawda - przyznał od razu Jean-Louis. - Nigdy mi nie opowiadała o swojej przeszłości, rodzinie. Nie spotkałem też nigdy nikogo, kto by ją znał w okresie sprzed naszego poznania. - Podszedł do Angèlique i tonem perswazji dodał: - Jeśli jesteś tą kobietą, chèrie, to masz wszelkie prawa do swojej własności.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Coś ty powiedział? - Jej zielono-bursztynowe oczy zmroził chłód.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Rozłożył ręce.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Masz może rację, on może się mylić, ale...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - On się myli! - przerwała gwałtownie. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Jean-Louis zmaszczył brwi, po czym zwrócił się do Caine'a.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chciałbym porozmawiać z narzeczoną w cztery oczy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Anglik zawahał się, ale skinął głową. Kiedy zostali sami, Jean-Louis ujął jej rękę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zgodziłem się malować portret tej Amerykanki. Jutro mam jechać do zamku niedaleko Montpellier, gdzie się zatrzymała. Zajmie mi to przynajmniej trzy tygodnie, a może i dłużej, a nie mogę zabrać cię ze sobą.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Więc?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Angèlique... Może być tak, że nie jesteś kobietą, której poszukuje ten Anglik, a zatem OK, nic nie stracisz. Nigdy jednak nie chciałaś rozmawiać o swoim dzieciństwie, o czasach sprzed przyjazdu do Paryża. Pytałem Cię o te sprawy często, ale niczego mi nigdy nie opowiedziałaś. Tylko tyle, że przeżyłaś wypadek. Może więc jesteś jednak tą Angielką... Wygląda na to, że Caine jest tego pewien, ale jeśli nawet się myli, to co za problem wziąć fortunę, jaką ci proponuje?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie zależy mi na pieniądzach. Nie chcę być bogata. Chcę jedynie być twoją żoną, modelką.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - I oczywiście będziesz. Ale lepiej być bogatym niż biednym. Pomyśl, co moglibyśmy zdziałać z taką forsą. Spłacilibyśmy pożyczkę galerii. Mógłbym wystawiać obrazy, gdzie by mi się podobało. Mógłbym przez cały czas malować to, co by mi się podobało. Mógłbym przez cały czas malować to, co bym chciał, a nie na zamówienie. Mógłbym też...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A ja - odpowiedziała kwaśno, patrząc lodowatym wzrokiem - mogłabym nosić stroje od Armaniego, chodzić na przyjęcia i przez cały dzień nic tylko pić szampana. Mógłbyś mieć willę na tahiti i mieszkanie w Nowym Jorku. Mółbyś podróżować i spotykać się z tymi wszystkimi pięknymi i bogatymi ludźmi, których tak uwielbiasz.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - I co w tym złego? Wielki talent wymaga oprawy. Powinno cię cieszyć, że dzięki tobie będę prawdziwie wolnym artystą. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Miałabym się cieszyć? - zadrwiła. - Z czego? Że rozmieniasz się na dobre tylko dlatego, że utrzymuje cię kobieta? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Ze śmiechem przygarnął ją do siebie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Oj, chèrie... jesteś chyba zazdrosna. Myślisz, że gdybyś była bogata, flirtowałbym z innymi. Przecież doskonale wiesz, że od kiedy cię poznałem, nikt dla mnie nie istnieje. To była miłość od pierwszego wejrzenia... Jestem twój, niewolnik, usuwam pył spod twoich pięknych stópek. - Pocałował ją w szyję, w kąciki ust, oczy. - Wiesz, że cię uwielbiam, że oddałbym za ciebie życie... Nienawidzę tej Amerykanki za to, że skazuje nas na rozłąkę, ale muszę... muszę to zrobić. Gdybyśmy mieli pieniądze, nie musielibyśmy się nigdy rozstawać.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Angèlique zamknęła oczy i słuchała kwiecistych komplementów, porównując je ze spokojnym wyznaniem Anglika: ,,Zależy mi na tobie, i to bardzo".</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Żeby być wielkim malarzem, trzeba ciężko pracować - rzuciła mu prosto w twarz.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A czy nie harowałem przez ostatnie dziesięć lat? - zawołał żarliwie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Owszem, i w końcu przyszła sława. Zasłużona. Nie potrzeba ci niczyjego majątku. Potrafisz zdobyć wszystko sam. To chyba bardziej satysfakcjunujące?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Na prawdziwą wolność przyjdzie pracować jeszcze co najmniej pięć lat, może więcej. Gdybyś zdobyła pieniądze tej kobiety, miałbym ją już teraz. Czy jesteś aż taką egoistką, żeby mi to odebrać, żeby odebrać światu taki talent?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Było mi dobrze tak, jak jest - powiedziała gorzko.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Z pieniędzmi będzie jeszcze lepiej.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie. Pieniądze nie niosą szczęścia, tylko problemy. Nie, Jean-Louis, nie chcę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> On jednak miał już w oczach wizję różowej przyszłości i nie chciał się z nią rozstać.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Gdybyś mnie kochała, wzięłabyś się za tego Caine'a i spróbowała zdobyć pieniądze.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czy ja cię dobrze rozumiem? Chcesz, żebym przejęła majątek, chociaż wiem, że nie jestem osobą, za którą on mnie bierze?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czemu nie? - Zrobił niecierpliwy gest ręką. - Jeśli tak mu zależy na pozbyciu się fortuny, to dlaczego jej nie wziąć? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Angèlique popatrzyła na niego lodowato.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Wiesz co? Jesteś taki sam jak inni. Myślałam, że różnisz się od wszystkich zasadniczo. Że liczą się dla ciebie wartości, przynajmniej jeśli chodzi o sztukę, ale tak widać nie jest.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Mówisz głupstwa, Angèlique - zniecierpliwił się. - Potrzebuję tych pieniędzy właśnie dlatego, ze chcę poświęcić życie sztuce. Czy ty tego nie rozumiesz?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nie odpowiedziała, trzymając jego wzrok na uwięzi. W pewnej chwili spuścił oczy, odwrócił się do drzwi i otwierając je, zawołał :</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Panie Caine... </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Anglik natychmiast wszedł do pokoju.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Słucham...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Podjęliśmy decyzję. Angèlique mówi, że nie pamięta niczego sprzed wypadku, być może jest więc osobą, której pan szuka.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Caine przyglądał się im przez moment.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Musiałaby wrócić ze mną do Anglii.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Dobrze.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chcesz tego? - Caine zwrócił się wyłącznie do Angèlique.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zawahała się, ale skinęła głową.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Tak.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Kiedy zobaczysz, jak dawniej wyglądało twoje życie, może zechcesz do niego wrócić - powiedział ostrożnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zapłonęły jej oczy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To znaczy do roli twojej narzeczonej? To chciałeś powiedzieć?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Jean-Louis roześmiał się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jak tylko sprawa się wyjaśni, Angèlique wróci do Francji, do mnie. - Objął ją i pochylił się, by poufalen wtulić twarz w jej szyję. Usztywniła się, ale nie odsunęła.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Wyraz twarzy Caine'a nie zmienił się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - No cóż - powiedział - skoro tak pan sądzi... W razie gdyby jednak zdecydowała się zostać, nie będzie pan, oczywiście, oponował. Zwróci pan Paige wolność.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Paige - malarz uśmiechnął się chłodno - może robić, co chce, ale zapewniam pana, że Angèlique będzie spieszno do mnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Było to jawne wyzwanie, rękawica zostawiła rzucowa. Caine przyjął je spokojnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Pożyjemy, zobaczymy. - Zwrócił się do Angèlique. - Gdzie mieszkasz?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Podała mu adres. Nawet go nie zanotował.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Przyjadę po ciebie jutro rano o dziesiątej. Proszę cię, przygotuj się do wyjazdu do Anglii.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Pożegnał się którkim skinieniem głowy i wyszedł, a wtedy Jean-Louis przyciągnął dziewczynę do siebie i uścisnął ją z całych sił.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Będziemy bogaci, kochanie. A przed nami noc!</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Angèlique zebrała wszystkie siły i uderzyła go pięścią w brzuch. Jęknął głośno, a kiedy usłyszał to, co miała zaraz powiedzieć, poczuł, że opuszczają go siły.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chyba zwariowałeś, jeśli myślisz, że po czymś takim pójdę z tobą do łóżka! - Po chwili również ona wymaszerowała z pokoju. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Następnego ranka długie, lśniące auto z brytyjskimi tablicami rejestracyjnymi podjechało pod jej dom dokładnie o dziesiątej, zajmując dwa miejsc do parkowania przy wąskiej uliczce. Kiedy Milo Caine nacisnął dzwonek, specjalnie przetrzymała go jak najdłużej. Miała nadzieję, że straż miejska, przyłapie go na niewłaściwym parkowaniu. Po trzecim dzwonku musiała jednak otworzyć. Spojrzał na nią niewesoło, ale jej opieszałość pozostawił bez komentarza.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jesteś gotowa?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Niechętnie kiwnęła głową.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zabierasz tylko jedną walizkę?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Tak. Nie wyjeżdżam na długo - odpowiedziała zimnym tonem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Prowadził samochód sam; podświadomie oczekiwała, że będzie miał szofera.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zdejmiesz może płaszcz? - zapytał, otwierając przed nią drzwiczki.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Chętnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zrzuciła z ramion płaszcz do połowy łydki, i podała mu go. Pod spotem miała obcisłą bluzeczkę uwydatniającą długie, opalone nogi bez pończoch. Przebiegł po niej wzrokiem i chociaż w wyrazie jego twarzy nic się nie zmieniło, odczuwała dezaprobatę. Odpowiedziała prowokacyjnym spojrzeniem i siadając, celowo założyla nogę na nogę. Mini podniosło się jeszcze wyżej, odsłaniając jeszcze bardziej zmysłowe zakątki. Caine prawie się skrzywił, ale nie mówiąc nic, zatrzasnął drzwiczki, obszedł samochód i usiadł za kierownicą.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Angèlique roześmiała się.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Masz taką surową minę, Angliku. Nie podobają ci się moje nogi?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Przedtem nigdy się tak nie ubierałaś - powiedział wymijająco.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jeszcze nie jest za późno - zaznaczyła drwiąco. - Jeśli tak bardzo mnie nie akceptujesz, daj sobie spokój ze swoimi zwariowanymi pomysłami. Zapomnij o mnie i szukaj sobie nadal tej, co od ciebie uciekła.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> O tym, że ukłuła go w samo serce, świadczyło wyłącznie lekkie ściągnięcie rysów. Odpowiedział natomiast bez emocji.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie mam powodów, żeby szukać, przeciwnie - jestem pewien, że już znalazłem, a skoro tak, nie wypuszczę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Ziewnęła teatralnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Jesteś zmęczona?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Och, bardzo. - Zernęła na niego z ukosa. - Całą noc żegnaliśmy się z Jeanem-Louisem, więc to chyba naturalne... - Roześmiała się ironicznie, zauważając, że nagle spięła mu się twarz.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Na ulicach Paryża ruch był ogromny i wymagał od kierowcy skupienia, toteż nie rozmawiali aż do parkingu przy stacji Le Shuttle, gdzie zostawili samochód. Potem wsiedli do pociągu TGV, który z ogromną szybkością przemierzał Francję. Pociąg był pustawy i jedyni podróżni, którzy towarzyszyli im w drodze, siedzieli w końcu wagonu, nie mogąc ich słyszeć.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Mówiłaś,że przeżyłaś wypadek - zagadnął. - Jaki?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> -Nie pamiętam. - Spochmurniała nagle. - Wiem tylko to, co mi powiedziano.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A co ci powiedziano?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Że - zawahała się - jechałam autobusem. Była burza. nastąpiło czołowe zderzenie z kontenerowcem. Większość pasażerów uratowano, ale autobus stanął w ogniu. Dwoje ludzi straciło życie... Tyle mi powiedzieli, kiedy obudziłam się w szpitalu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Byłaś ciężko ranna?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie. Miałam tylko posiniaczone ramię i ogromnego guza na głowie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Skąd wiedzieli, jak się nazywasz?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Znaleźli w kieszeni kartkę z napisem; Angèlique Castet. Urodzona w Lisieux tego a tego dnia.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nic więcej tam nie było?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Kilka liczb czy numerów, których znaczenia nie rozumiałam.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Masz jeszcze tę kartkę?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Może. Gdzieś...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie wzięłaś jej ze sobą?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie. Po co?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Pochylił się do przodu, gdyż siedzieli naprzeciwko siebie, i patrząc na nią z wielką uwagą, zapytał:</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czy przypominasz sobie cokolwiek sprzed wypadku? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> W jej oczach pojawiło się zakłopotanie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czasami we śnie widzę miejsca, które wydają mi się znajome, a rano budzę się i... puff... nie ma.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nigdy ludzie?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie, Angliku - powiedziała z jawną drwiną. - Ty nigdy mi się nie śniłeś.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nie wyglądał na urażonego, przeciwnie uśmiechnął się dość bezczelnie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Na to będzie jeszcze czas.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nie uśmiechnęła się, odczekał więc chwilę i powiedział:</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - W najbliższym czasie będziemy się stale widywać. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale czy nie moglibyśmy być dla siebie uprzejmi?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Ty jesteś uprzejmy.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - No więc dobrze - uśmiechnął się znowu. - Cz ty potrafisz być uprzejma dla mnie?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To znaczy?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zacznij od zwracania się do mnie po imieniu, a nie per ,,Angliku".</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Dobrze, monsieur Caine.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Milo - przypomniał.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Nie bardzo podoba mi się to imię.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Mnie też, ale zdążyłem się przyzwyczaić, a mamę zmartwiłoby, gdybym próbował je zmienić.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Masz matkę?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Większość ludzi ma.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czyżby?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Widząc jej nagle ściągniętą twarz, wziął ją za rękę.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Przepraszam. Czy chcesz, żebym ci opowiedział o twojej rodzinie? Masz ją, Paige.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> A zatem był przekonany o tym, że jest jego dziewczyną, i chyba sadził, że straciła pamięć.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Czy zamierzasz już zawsze tak na mnie mówić? - spytała z westchnieniem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To twoje imię.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - I chcesz, żebym była wobec ciebie uprzejma i mówiła ci po imieniu.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Owszem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nagle ogarnęła ją złość.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - A niby dlaczego miałabym być uprzejma dla kogoś, kto przewraca mi życie do góry nogami, psuje zaręczyny i odrywa mnie od narzeczonego? Coś ci odbiło, jeśli myślisz, że...</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - To nie tak. Ja zwracam ci dawne życie, przeszłość. Masz do tego prawo. Jeśli nawet zdecydujesz się je odrzucić, to przynajmniej na zasadzie wyboru.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Zaskoczona tymi słowami, patrzyła na niego przez długą chwilę, nim uświadomiła sobie, że w zapamiętaniu przeszedł na angielski. Uzmysłowił to sobie w tym samym momencie i aż wstrzymał oddech.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Zrozumiałaś, prawda? Prawda?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nie odpowiedziała wprost, lecz czyściutko po angielsku zapytała:</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> - Dzięki portretowi. Zobaczyłem reprodukcję w magazynie sztuki, który prenumeruję. Podano tam nawet, kiedy i gdzie odbędą się twoje zaręczyny. - Usiadł głębiej i utwkił wzrok w jej twarzy. - Twoje oczy rozpoznałbym wszędzie.</span><br />
</div>miszuuuowskihttp://www.blogger.com/profile/11650173241455332240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5858482477636442518.post-82249261177209157472011-03-24T09:44:00.000-07:002011-04-30T03:28:43.722-07:00Powitanie, pierwszy rozdział.I've gone for too long, living like I'm not alive.<br />
<br />
<br />
Jej portret.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Na przyjęcie z okazji swoich zaręczyn Jean-Louis wynajął restaurację ,,Jules Verne" w wieży Eiffla. Nigdy w życiu nie miałby tylu gości, gdyby nie to, że niemal z dnia na dzień stał się sławny i wielu z nich przyszło po prostu obejrzeć wystawiony obraz. Była to jego najznakomitsza praca - krytycy sztuki w całej Francji piali z zachwytu. Nagle stał się modny. Ze wszystkich stron sypały się prośby o spotkanie i zamówienia na portret, zwłaszcza od kobiet.<br />
Pławiąc się w blasku nagłej sławy, sprosił dziś całą śmietankę i artystyczny światek Paryża. Wszystkich naturalnie intrygowało to, że zamierzał się żenić z modelką, bo - jak wiadomo - malarze na ogół nie żenią się z kobietami, które im pozują. Związek trwa dopóty, dopóki nowa twarz i nowe ciało nie rozpalą wyobraźni artysty.<br />
Przed portretem, zawieszonym na poczesnym miejscu, kłębił się wernisażowy tłumek. Pienił się szampan w kieliszkach, pod sufit bił gwar salonowych ochów i achów. Wielu szukało wzrokiem Angèlique, by porównać malarskie wyobrażenie z jej osobą. Nachalne spojrzenia i rozmowy, w których traktowano ją prawie jak przedmiot, żenowały ją, ale szybko przestała się tym przejmować.<br />
- Bez wiątpienia - entuzjazmowała się głośno jakaś egzaltowana, wyfiołkowana piękność. - Szalał za nią, kiedy to malował. To widać. To aż krzyczy! Niesłychanie zmysłowe...<br />
I znowu pobiegły do niej spojrzenia, domyślne i wszystkowiedzące. To był paryż. Malarza i jego modelkę łączyło łóżko. Nic w tym nadzwyczajnego - przeciwnie, dziwne, gdyby było inaczej albo gdy - tak jak teraz - finałem romansu miało się stać małżeństwo.<br />
Angèlique potrząsnęła lekko długimi złotawymi włosami, odwróciła się plecami do zebranych przed portretem i podeszła do głośnego, wesołego kręgu, który otaczał Jeana-Louisa. Goście rozstąpili się, a wtedy podniósł jej dłoń do ust. Czuł się, była tego świadoma, jak w raju. Długo czekał na to uznanie, ale wreszcie przyszło! Nie był już, jak przez lata, bliski wielkości i sławy. Był naprawdę wielki i naprawdę sławny. Mógł przebierać w tematach i modelach, obrazy miały szanse osiągnąć wysokie ceny i wreszcie spełniało się jego marzenie o miejscu na Parnasie. Musiał jedynie mądrze zagospodarować swój błyskotliwy sukces. Już przyjął kilka zamówień.<br />
Objął ją w talii i przyciągnął do swojego boku.<br />
- Jesteś szczęśliwa, chèrie.?<br />
- O tak. Jest wspaniale. - Mówiła płynnie po francusku z leciutkim obcym, trudnym do określenia akcentem.<br />
- Czy pracujesz już nad kolejnym portretem mademoiselle Castet? - zapytał ktoś.<br />
,,Madamemoiselle". Zabawne, myślała Angèlique. Goście odnosili się do niej z szacunkiem, ponieważ była narzeczoną Jeana-Luisa. W przeciwnym razie nazywano by ją zwyczajnie - modelką.<br />
- Naturalnie. - Zaborczo otoczył ją ramionami. - Jak mógłbym jej nie malować? Jest niesłychana, jedyna... A oczy - nie znajdę słów. Nie jestem w stanie oddać ich piękna, chyba nigdy nie będę potrafił...<br />
Wszyscy gremialnie zaczęli go zapewniać, że zrobił to po mistrzowsku i rzeczywiście tak było. Namalował jej oczy z wytrawnym talentem, oddając cały ich blask i promienność z taką siłą, że mogło się wydawać, iż rozpala je wewnętrzne światło. Bo właśnie oczy Angèlique były tym czymś, co kazało mu zwrócić na nią uwagę - ich świetlistość i przepiękny zielono-bursztynowy kolor. Nie godziła się jednak pozować, przewidując, że znajdzie się w sytuacji takiej jak dziś, i uległa dopiero po długich i żarliwych namowach. Oparła się natomiast jego łóżkowym propozycjom, aż w końcu był tym prawie tak samo sflustrowany, jak niemożliwością jej portretowania. Prawie, ale nie dokładnie tak samo. Dla Jeana-Louisa malowanie było najważniejsze. Nigdy tego oczywiście nie powiedział, ale w tej sprawie nie miała złudzeń.<br />
Jean-Louis Lenèe był artystą swojego czasu. Obraz namalowany był nowocześnie, ale oddawał podobieństwo mimo bogactwa koloru i symbolicznego tła za wnoszących się wzgórz i wciętych doli, które przy bliższym oglądzie okazywały się zmysłowymi wyobrażeniami kobiet. Postać Angèlique, niesłychanie piękną, spowijała prowokacyjnie biała, zwiewna szata, która teleż odsłaniała, co skrywała, dając pole wyobraźni widzowi. Uwagę przykuwały jednak głównie oczy - tajemnicze, kuszące, świetliste, pełne życia i śmiechu.<br />
Angèlique uśmiechnęła się lekko. Tamta kobieta powiedziała, że w obrazie czuje się zmysły. Tak, to prawda, tyle że Jean-Louis zamknął w nim nie tylko pożądanie, ale i udręki niespełnienia. Malował ją z wyobraźni, ponieważ nigdy nie widział jej nagiej. Może właśnie dlatego portret przemawiał z taką siłą, a element prowokacji był w nim tak mocny. Czuło się erotyzm ujęcia, a zarazem pewne zawoalowanie namiętności uruchomiło wyobraźnię i pozwalało na długo zatopić się w obrazie.<br />
Na platformę wjechała winda. Drzwi rozsunęły się głośno i kilka osób, rozmawiając, podeszło do wejścia i okazało zaproszenia. Gromalnie popodziwiało płótno, po czym poszły szukać Jeana-Louisa.<br />
- Wygląda na to, że zapomniałem zaproszenia...<br />
Do uszu Angèlique dobiegł głos mężczyzny. Mówił dobrze po francuzku z angielskim akcentem. Urwał i domyśliła się, że daje bramkarzom w łapę. Jeszcze jeden bez karty wstępu, pomyślała. Takich osób było tu już co najmniej kilkanaście. Odeszła szybko od wejścia, wbiegła lekko po schodkach i zgubiła się w tłumie.<br />
Gościom udostępniono obfity bufet. Sprezentował go właściwiel galerii, w której Jean-Louis obiecał w najbliższym czasie wystawiać swoje obrazy. Polało się wino i szampan. Zrobiło się jeszcze głośniej, w gorącej atmosferze nastroje ożywiły się. Sciany okrągłej sali restauracyjnej były przeszklone od podłogi po sufit, toteż wystarczyło wyjrzeć poprzez stalowe dźwigary wieży, by mieć przed oczami rozciągający się w dole Paryż. Słońce chyliło się ku zachodowi, podkreślając sylwetki okolicznych budynków, czarne na tle czerwonawej poświaty. Powoli wszędzie zapalały się światła, punkciki w mroku. Miasto o zmierzchu stawało się romantyczne. Z drinkiem w dłoni Angèlique przystanęła w cieniu rzucanym przez jedną z metalowych spoin łączących okna i obserwowała tłum. Kiedy tylko wyczerpało się jedzenie i alkohol, doborowi goście zaczęli się wymykać, by zdążyć jeszcze gdzie indziej. Jedynie przyjaciele-artyści, paryska bohema, mieli zostać do końca, a potem pójść całą gromadą do jakiegoś klubu, powiedzmy do ,,Au Lapin Agile" na Montmartrze, i pić aż do rana. Sam Jean-Louis miał jednak na tę noc własne plany.<br />
Do Angèlique raz po raz ktoś podchodził próbując wciągnąć ją do towarzystwa, lecz rezygnował, widząc, że nie ma na to ochoty. Gdy jednak na środek sali wjechał ogromny tort, zaczął się za nią rozglądać Jean-Louis.<br />
- Angèelique...Angèlique! Gdzie jesteś.?<br />
Poruszyła się niechętnie, lecz zaraz gorliwcy wyklaskali ją, wołając, że jest, że już idzie. Tłum rozstąpił się przed nią. Migały rozmaite twarze. Pewne osoby znała - brodatych artystów, wymalowane modelki, wyfraczowanych mężczyzn prowadzących salony sztuki i galerie - ale większość była jej obca. Wszyscy jednak uśmiechali się, żartowali, popychając ją lekko w strnę Jeana-Lousisa i olbrzymiego tortu w kształcie malarskiej palety, na środek, gdzie mogli ich sobie pooglądać razem.<br />
Właściciel galerii, sponsor przyjęcia, wystąpił naprzód i wygłosił mowę, gratulując Jeanowi-Louisowi sukcesu, wróżąc dalsze i obiecując ze swojej strony wsparcie. Mowa była długa, lecz zebrani słuchali jej życzliwie i klaskali głośno przy byle okazji. Dopiero na samym końcu marszand jakby przypomniał sobie o tym, że to przyjęcie różnież ma charakter zaręczynowy. Pogratulowali malarzowi urody narzeczonej i życzyli im samego szczęścia. Ktoś włożył do ręki Jeana-Louisa nóż i rozległy się okrzyki, żeby coś powiedział.Uczynił to z radością. Jego mowa była nieco frywolna, i kiedy spojrzał narzeczonej głęboko w oczy, przyjaciele zareagowali wesołymi docinkami. Miał już wbić nóż w ciasto, gdy nagle ktoś zawołał:<br />
- Chwileczkę!<br />
Zabrzmiało to ostro, apodyktycznie, bez nutki żartu. Angèlique rozpoznała od razu - był to głos mężczyzny bez karty wstępu, który mówił z angielskim akcentem.<br />
Nagle zrobiło się cicho. Kiedy nieznajomy, dobrze zbudowany mężczyzna przebił się przez tłum i stanął naprzeciwko Angèlique i Jeana-Lousisa, goście wstrzymali oddechy. Mężczyzna patrzył na Angèlique, jakby na coś czekał, lecz w spojrzeniu, jakim mu odpowiedziała, nie było nic prócz czystej ciekawości. Zmarszczył brwi, po czym przeniósł wzrok na malarza.<br />
- Przykro mi - powiedział - ale ta kobieta jest oszustką. Jean-Louis parsknął śmiechem.<br />
- Ależ... O czym pan mówi? Angèlique jest moją narzeczoną. Mamy się pobrać.<br />
- W takim razie będą z tym problemy. - Nieznajomy ponownie spojrzał na Angèlique. - Bo widzi pan, ona już jest zaręczona... ze mną.<br />
<br />
<br />
<div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyfivPc-kxPvtRg7BepNKKsnuzSeRklhW70q5kTrEC9n86HvuPcSiTV25AkTSaUIgzgmVgf10Ge_PtUybSSHC0LcZKBqDTzu8uu80fVrGg6AgiyydwTcfMcniVaz7QXdrbOD_grrx_wbs/s1600/gallery-77394587-500x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyfivPc-kxPvtRg7BepNKKsnuzSeRklhW70q5kTrEC9n86HvuPcSiTV25AkTSaUIgzgmVgf10Ge_PtUybSSHC0LcZKBqDTzu8uu80fVrGg6AgiyydwTcfMcniVaz7QXdrbOD_grrx_wbs/s1600/gallery-77394587-500x500.jpg" /></a></div><br />
</div>miszuuuowskihttp://www.blogger.com/profile/11650173241455332240noreply@blogger.com0